Mało kto wie, że autor "Lolity", poza literaturą miał również inne
pasje, o które nikt by go chyba nie „podejrzewał”. Nabokov, grubymi literami
zapisał się nie tylko na literackich kartach historii, ale również w dziedzinie
o dość tajemniczej nazwie „lepidopterologia” – czyli nauce zajmującej się
badaniem motyli. Jego pasja nie ograniczyła się jednak do „nabijania motyli na
szpilkę”, ale wybiegła dużo dalej i przybrała naukowy charakter.
Nieco ponad dwa lata temu amerykańcy naukowcy oficjalnie potwierdzili
hipotezę pisarza dotyczącą ewolucji jednej z grup motyli – Modraszków, której
to Nabokov poświęcił wiele lat. Najogólniej rzecz biorąc, Nabokov dowiódł na
podstawie licznych badań i obserwacji, że ta grup motyli przybyła do Nowego
Świata z Azji. Swoje przypuszczenia wysnuł już w latach 40-tych XIX wieku, ale
dopiero kilkadziesiąt lat później, kiedy jego przypuszczenia można było
potwierdzić za pomocą zaawansowanych badań DNA, oficjalnie jego teorię uznano za prawdziwą.
Nabokov motylami zainteresował się już w dzieciństwie. Zbierał je,
preparował, opisywał. Już jako dorosły mężczyzna szczegółowo opisał kilkaset
gatunków tych owadów. Swoje pierwsze honoraria za napisane książki przeznaczał
na finansowanie własnych wypraw lepidopterologicznych. Swoją naukową
działalność rozpoczął jednak dopiero w USA, gdzie wyjechał w roku 1940. Przez
lata napisał wiele artykułów w czasopismach naukowych, był również kuratorem ekspozycji
w Muzeum Zoologii na Harvardzie.
Wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się więcej o zoologicznej pasji Nabokova,
odsyłam do strony www.nabokovmuzeum.ru.
Znajdziecie tam wiele informacji o samym muzeum artysty w Petersburgu oraz o
jego pozaliterackiej pasji – historii hobby oraz wystawie motyli zaprezentowaną
w muzeum. Strona dostępna jest w wersji rosyjskiej oraz angielskiej.
![]() |
rysunek motyla autorstwa V. Nabokova |
ps.
warto wspomnieć, że obok pasji do motyli i literatury, Nabokov miał jeszcze
jedną, której poświęcał również dużo czasu. Z uwielbieniem układał również
zadania szachowe. Taka ot jeszcze jedna ciekawostka na koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz