
Według UNESCO, obecnie aktywnie języka białoruskiego używa tylko niecałe 4% obywateli. Rodzimy język można usłyszeć jedynie na wsiach, gdzie najstarsi posługują się jeszcze gwarą białoruską oraz w środowisku białoruskiej inteligencji i opozycji, dla której posługiwanie się narodowym językiem jest jedną z form "obywatelskiego nieposłuszeństwa". Wielu młodych ludzi szczególnie w miastach, bardzo słabo lub wogóle nie zna ojczystej mowy. Bo skąd, kiedy media, prasa, wszyscy wokół mówią po rosyjsku. Zresztą przykład idzie od samej góry, gdzie sam prezydent nawet podczas oficjalnych wystąpień go nie używa.
Przez pierwsze lata po rozpadzie ZSRR jedynie język białoruski był jedynym oficjalnym językiem urzędowym w kraju. Jednak w 1995 roku w referendum zorganizowanym z inicjatywy Łukaszenki, zdecydowano, o uznaniu języka rosyjskiego jako równoległy oficjalny język Republiki Białoruś. Wielu badaczy języka białoruskiego za jedną z głównych przyczyn degradacji języka białoruskiego, uważa fakt, iż po rozpadzie ZSRR zbyt szybko i mocno próbowano "zbiałoruzenizować" obywateli, którzy przez dziesięciolecia myśleli i żyli "po rosyjsku".
W Polsce filologię białoruską można studiować m.in na Uniwersytecie Warszawskim w Katedrze Białorutenistymi, czy na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Białymstoku. Zainteresowanie jest jednak niewielkie. Każdego roku studia na tym kierunku rozpoczyna maksymalnie kilka, do kilkunastu osób. Dla badaczy język białoruski jest bardzo ciekawy. Traktowany jest on jako przejściowy pomiędzy językami wschodnio- a zachodniosłowiańskimi. Słuchając go możemy usłyszeć w nim bardzo wiele polonizmó.
ps. sądzę, że doskonałym komentarzem do powyższego wpisu będzie piosenka grupy Lyapis Trubieckoi "Не быць скотам" (Nie być bydłem) do tekstu białoruskiego poety Janka Kupały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz